– gdzie jedziecie?
– na Ukrainę.
– na Ukrainę?!? Przecież tam szaleje grypa!
– ale my jedziemy w miejsce gdzie epidemii nie ma.
– nie ma? To gdzie jedziecie?
– do Czarnobyla…
– o Boże… /tu padały różne odpowiedzi, mniej lub bardzie cenzuralne/
Tak reagowała większość osób, z którymi rozmawialiśmy na temat wyprawy. Grypa zaskakuje nas na kilka dni przed wyjazdem. Jeszcze na dzień przed wylotem zastanawiamy się czy nie odwołać wyprawy. Zastanawia się także naczelnik Strefy. Ostateczna decyzja – jedziemy, grypy bać się – nie będziemy. Za daleko zaszliśmy, wszystkie zezwolenia załatwione, nie będziemy się wycofywać! Poza tym, niedługo wybory na Ukrainie, a nowy prezydent to nowi dyrektorzy, naczelnicy. Również naczelnik Strefy Wykluczenia czyli Czarnobylskiej Strefy. Do tej pory tak właśnie było – nowe wybory – nowy naczelnik Stefy. Nowy naczelnik – nowe przepisy i nowe regulacje. I każde coraz bardziej restrykcyjne. A że cele są ambitne to i odwrotu nie ma. Wspólna decyzja naszej szóstki oraz naczelnika Strefy – grypa nam nie straszna. Maseczki, szczepienia, leki przeciwgrypowe, itp. Staramy się być przygotowani. Jest to też warunek naszego wjazdu do Strefy….
Port rzeczny
Ogromne skupisko porzuconych statków, kompletnie ograbionych z jakichkolwiek wartościowych przedmiotów lub urządzeń. Tylko stal. Setki tysięcy ton. Same wraki. Mamy zgodę na ich eksplorację więc wchodzimy. Przeraża nas widok zniszczeń i dewastacji. Pordzewiałe, choć w większości udaje się odczytać nazwy jednostek. Widać znane wszystkim symbole radzieckiej dominacji – czerwone gwiazdy, sierpy, młoty…. Niektóre statki w dalszym ciągu dumnie stoją na kotwicy. Większość jednak, częściowo zalana wodą, spoczywa przy brzegu. Nieopodal grupka ludzi zbiera złom, a większe kawałki tną palnikiem. Wraki nie będą stały tutaj wiecznie i wkrótce całkowicie znikną…
Port rzeczny odwiedzamy również nocą. To doskonały moment aby spojrzeć na statki od zupełnie innej strony. Statki widma….
Tereny wokół elektrowni atomowej
Tuż obok wież chłodniczych elektrowni atomowej znajdują się laboratoria. W czasach przed katastrofą przeprowadzano w nich eksperymenty radiobiologiczne na rybach oraz innych zwierzętach. Wszędzie widać pełno klatek na zwierzęta oraz ogromne wanny i inne pojemniki na ryby. Podczas eksploracji tego miejsca natrafiamy na porzucony wóz strażacki, dźwig oraz dużą łódź motorową. Za chwilę krzyk jednego z kolegów stawia nas na nogi – DZIKI!! NA szczęście dziki były bardziej wystraszone od nas i spłoszone uciekły. W Strefie także ostrzegają nas żeby nie chodzić w pojedynkę – ostatnio widziano w mieście nie tylko dziki ale i wilki.
Stacja radarowa – DUGA-3
Inaczej, Czarnobyl 2, albo Oko Moskwy. Tajny obiekt zaszyty w samym środku lasu. Nie można znaleźć go na żadnej topograficznej mapie. Sekretny militarny obiekt służył do wczesnego wykrywania pocisków balistycznych z głowicami nuklearnymi, które w czasach zimnej wojny w każdej chwili mogły nadlecieć ze strony Stanów Zjednoczonych. Nad obsługą stacji czuwało ok. 1000 osób, cały obiekt był ściśle tajny i pilnie strzeżony, a obszar w promieniu 5 km zamknięty. W 1986 roku wskutek awarii elektrowni czarnobylskiej, promieniowanie jonizujące zniszczyło większość urządzeń elektronicznych. Pomimo tego, do dnia dzisiejszego, obiekt do którego się udajemy jest nadal pilnie strzeżony. Wokół cisza, przerywana tylko głośnymi odgłosami skrzypiącego metalu oraz szumem jaki wydaje przenikający instalację wiatr…
Cmentarzysko porzuconych pojazdów
Porzucone pojazdy, a raczej wraki i pozostałości pojazdów robią na nas ogromne wrażenie. Ponad 20 lat temu wszystkie brały udział w akcji ratunkowej po eksplozji reaktora w Czarnobylu. Setki pojazdów – straży pożarnych, karetek, ciężarówek, samochodów osobowych. Wojskowych i cywilnych. Na cmentarzysku znajdują się nawet wraki ogromnych helikopterów MI-26 –to największy, najcięższy i najpotężniejszy helikopter na świecie. Potrafi przetransportować do 120 osób lub udźwignąć 20 ton albo zmieścić w środku ciężarówkę.
Dźwigi towarowe
Do dźwigów prowadzą dwie drogi. My wybraliśmy tę prowadzącą przez Northern Radioactive Track. Miejsce to było kiedyś przeznaczone na przyszłą rozbudowę Prypeci. Obecnie obszar ten jest pokryty cementem aby zapobiec przedostawaniu się promieniotwórczych izotopów do pobliskiej rzeki. Wiemy, że pola te są skażone i panuje tam wysokie promieniowanie. Z góry uzgadniamy, że w przypadku promieniowania przekraczającego ustalony poziom zarządzimy odwrót. Dzięki dozymetrom jesteśmy w stanie na bieżąco monitorować poziom promieniowania, które jak się okazuje jest dużo niższe tuż nad samą wodą. Niestety po ponad pół kilometrze drogi poziom promieniowanie zaczyna zbliżać się do ustalonego przez nas limitu. Postanawiamy odpuścić – dystans do porzuconych dźwigów portowych jest zbyt odległy żeby ryzykować. Musimy uważać, gdyż podczas pobytów w Strefie pojawia się tzw. efekt pseudo zwiększonej tolerancji na promieniowanie. Wielu osobom wydaje się, że skoro byli już wcześniej w Strefie (otrzymując odpowiednio wyższą dawkę promieniowania) i nic im się nie stało to teraz mogą czuć się bezpiecznie. Nic bardziej mylnego. Nie czujesz, nie widzisz, a wiesz że jest. Skutki promieniowania mogą pojawić się dużo później. Dźwigi nie uciekną – następnym razem spróbujemy dostać się do nich od drugiej strony.
Stacja kolejowa
Obecnie dostęp do stacji jest utrudniony, gdyż w pobliżu pracują ludzie. Niemniej jednak udaje nam się dostać pod same wagony i lokomotywy. Pociągi widma – porzucone, pordzewiałe relikty minionej epoki.
Prypeć
Projekt fotograficzny „Prypeć przed i po”
Celem projektu jest odnalezienie starych zdjęć przedstawiających Prypeć sprzed katastrofy, a następnie wykonanie nowych, możliwie podobnych, tak aby porównać zmiany jakie zaszły od tamtego czasu.
Projekt filmowy „Prypeć – dwie dekady” zdjęcia próbne
Zdjęcia próbne wykonane małą kamerą zamontowaną na kasku są wstępem do pełnego filmu, który zamierzamy nakręcić profesjonalną kamerą podczas kolejnej wizyty w Strefie.
Pokaz slajdów „Czarnobyl. Spowiedź reportera”
Pokaz slajdów inspirowany książką Igora Kostina, „Czarnobyl. Spowiedź reportera”.
Na zakończenie bilans wyprawy:
Zyski:
Zrealizowaliśmy 90 % tego co zaplanowaliśmy (dźwigi portowe nie uciekną).
Straty:
Jeden chory (grypa). Ale przeżył :)
Jeśli chciałbyś przyłączyć się do jednej z moich przyszłych wypraw zerknij najpierw TUTAJ.
Спасибо за статью интересно,Сам с Украины ,знаком с этой трагедией