Pomimo toczącej się od ponad 2 lat wojny nie przestaję odwiedzać Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia. W kwietniu 2022 roku, zaledwie 3 dni po jej wyzwoleniu spod rosyjskiej okupacji, czekałem w punkcie kontrolnym na Dityatkach na oficjalne otwarcie. Wtedy oprócz aparatu fotograficznego (częściej smartfona) zabrałem ze sobą ponad 20 ton chemii gospodarczej, żywności i lekarstw. Wspólnie z moją organizacją Pro Futurum i Fundacją Potrafię Pomóc przez ponad tydzień dostarczaliśmy te produkty mieszkańcom Czarnobyla oraz okolicznych wsi, a także pracownikom elektrowni atomowej i wielu organizacji z nią związanych.
Oczywiście jako fotograf, który od kilkunastu lat zajmuje się dokumentowaniem skutków katastrofy i zmian, jakie zachodzą w strefie wykluczenia, nie mogłem nie wykorzystać tego czasu na sfotografowanie zniszczeń wywołanych rosyjską agresją i ponad miesięczną okupacją. Fotoreportaż z tamtego okresu można przeczytać TUTAJ
Obecnie podczas każdej misji pomocowej na Ukrainie staram się chociaż na kilka dni przyjechać do Czarnobyla, za każdym razem przywożąc ze sobą kilka ton pomocy.
STREFA – rezerwat przyrody
Z uwagi na toczącą się wojnę i ryzyko ponownego ataku Rosjan od białoruskiej strony, czarnobylska strefa pracuje w reżimie wojskowym i jest zamknięta dla ruchu turystycznego. Zamiast turystów pojawili się żołnierze, sprzęt wojskowy, umocnienia i dodatkowe punkty kontrolne. Ze względów bezpieczeństwa nie mogę opublikować większości zdjęć, które im zrobiłem, przynajmniej dopóki nie zakończy się wojna.
Tymczasem pokażę, jak wygląda i zmienia się strefa wykluczenia oraz jej ostatni mieszkańcy. Nieobecność turystów, których w latach poprzedzających rosyjską agresję potrafiło przyjechać ponad 120 tys. rocznie, powoduje, że obszar ten przypomina dziś rezerwat przyrody, w którym wszystkie zmiany wywołane są dziełem natury, a nie człowieka.
Prypeć, miasto widmo kiedyś tętniące życiem, obecnie na nowo stało się świadkiem siły i wytrwałości natury, która niezmiennie dąży do odzyskania tego, co kiedyś do niej należało. Zniknęły śmieci pozostawiane przez zwiedzających, zarosły szlaki, którymi się poruszali. W opuszczonych budynkach panuje cisza przerywana jedynie szumem wiatru i świergotem ptaków. Wysokie i smukłe niczym wieże drzewa przejmują puste ulice i place. Pochłaniają opuszczone budynki, które kiedyś dumnie górowały nad ziemią. Masywne konary i gałęzie przebijają się przez okna i dachy, tworząc nowe sklepienia pod niebem. Rośliny przejmują każdy kąt, każdą szczelinę, rozsadzają mury budynków. Granica między tym, co budowane przez człowieka, a tym, co stworzone przez naturę powoli się zaciera.
Fotografując skutki czarnobylskiej katastrofy, nieustannie natrafiam na portrety Lenina, propagandowe slogany, plakaty i murale, które przybliżają minione czasy i czynią je żywymi. Jedna z kompozycji upamiętnia rosyjskich żołnierzy, którzy w 1943 roku wyzwolili czarnobylski rejon spod niemieckiej okupacji. Za swe wysiłki zostali odznaczeni medalem Bohatera Związku Radzieckiego, najwyższym tytułem honorowym ZSRR. Pomimo upływu czasu i łuszczącej się farby na ścianie ich nazwiska nadal są widoczne. Ten mural widziałem wielokrotnie, jednak dopiero niedawno nabrał dla mnie nowego znaczenia i pobudził do głębszej refleksji: Rosjanie z wyzwolicieli stali się okupantami. Kiedyś wyzwalali spod nazistowskiej okupacji, a ostatnio, 80 lat później, pod podobnym pretekstem – walki z nazistami – próbowali „wyzwolić” Czarnobyl po raz drugi. Dobrze, że tym razem im się nie udało.
SAMOSIOŁY – ostatni strażnicy opuszczonej ziemi
Wojna największe żniwo zbiera jednak wśród samosiołów. To starsi, schorowani mieszkańcy strefy wykluczenia, którzy pomimo nakazu nie zgodzili się jej opuścić i mieszkają w niej do dziś. Przetrwali Wielki Głód, II wojnę światową, katastrofę elektrowni, więc teraz niczego się już nie boją. Jednak surowe realia ich egzystencji, brak opieki i wsparcia materialnego bezlitośnie odciskają na nich swoje piętno.
Pierwsza odeszła Walentyna Saczenok, dawna mieszkanka Prypeci, pracownik tamtejszego szpitala i czarnobylski likwidator. Po wybuchu reaktora przyjmowała napromieniowanych strażaków gaszących pożar w elektrowni. Podczas ostatnich lat swojego życia mieszkała w położonej tuż przy białoruskiej granicy wsi Teremsi. Przed wojną, aby ją odwiedzić, wystarczyło przejechać kilkanaście kilometrów zwykłą, gruntową drogą. Później, po wysadzeniu w powietrze mostu, trzeba było wybierać okrężną trasę, kilka razy dłuższą, w dodatku częściowo pokonywać ją łodzią.
W czasie wojny wielokrotnie odwiedzałem Walentynę, by dostarczyć jej i pozostałym mieszkańcom wsi pomoc materialną. Lubiłem słuchać jej opowieści o minionych czasach i katastrofie. Niepełnosprawna, większość czasu spędzała w domu, robiąc na drutach. Wyszyła nawet niewielki obrus, który chciała mi wręczyć podczas mojej kolejnej wizyty. Niestety, nie zdążyła. Walentyna zmarła 22 lutego 2023 roku w wieku 76 lat. Wyjątkową pamiątkę po niej przekazała mi kilka miesięcy później córka, która opiekowała się nią do ostatniego dnia.
Mniej szczęścia, jeśli można tak powiedzieć, miała babuszka Maria Suszczenko ze wsi Kupowate. Nie znała nikogo, kto by się nią zaopiekował. Zawsze, gdy ją odwiedzałem, płakała i żaliła się na swój los. Ze względu na chore nogi poruszała się z trudem, problemem więc stało się przygotowywanie posiłków i sprzątanie. Jej ostatnie miesiące życia wypełniało cierpienie. Lekarstwa i maści, które jej przywoziłem, nie pomagały. Gdy ostatni raz złożyłem jej wizytę latem ubiegłego roku, unoszący się w chacie ostry zapach moczu zdradzał, że babuszka nie jest już w stanie sama sobie poradzić. Na środku pokoju leżały przykryte kocem dziesiątki kilogramów częściowo już zepsutej lub nadgryzionej przez gryzonie żywności. Maria wymagała pomocy lekarskiej i stałej opieki. Niestety, nikt we wsi nie miał sił albo nie chciał jej pomóc. Poszukiwanie osoby wśród mieszkańców graniczącej z zamkniętą strefą wsi Orane również nie przyniosły rezultatu. Również tutaj nikt nie chciał zająć się babuszką, nawet odpłatnie. Kilka tygodni później Maria zmarła. Miała 79 lat.
Nie mniej tragiczny los spotkał Jewdokiję Beznoszenko, ostatnią mieszkankę wsi Paryszew, nazywaną przez wszystkich babuszką Dusią. Ze względu na znaczną odległość od Czarnobyla, wysadzony most i niewielką odległość od białoruskiej granicy, dostarczyć jej pomoc było zawsze najtrudniej. W dodatku kilka tygodni przed moją kolejną wizytą chatę babuszki strawił pożar wraz z całym dobytkiem. Ocalała tylko metalowa brama i łóżko. Dusia przeniosła się więc do innej opuszczonej chaty znajdującej się w pobliżu. Gdy wkrótce później przywiozłem jej solidną porcję zapasów, zapytałem pół żartem, pół serio, czy na tym pustkowiu nie boi się wilków. Odpowiedziała, że nie, bo sama wygląda jak wilk. Babuszka zawsze była bardzo wesołą i pogodną osobą pomimo tylu trudności i nieszczęść. Jej przenikliwe spojrzenie zdradzało życiową mądrość i doświadczenie kogoś, kto wiele w życiu przeszedł. Wtedy widziałem ją po raz ostatni.
Dusi obiecano przenosiny do położonej bliżej Czarnobyla wsi Kupowate, gdzie mieszka jeszcze kilka innych samosiołów. Tam na pewno byłoby jej łatwiej, znalazłaby się bliżej swoich rówieśniczek. Jest tam elektryczność i łatwiej znaleźć pomoc. Niestety, wszystkie lepiej zachowane chaty zajęli stacjonujący we wsi żołnierze, a mieszkanki Kupowate nie bardzo chciały ją przyjąć, podobnie jak Marię. Jak powiedziały, mają już wystarczająco ciężko, za ciężko, żeby brać pod opiekę kolejną starszą osobę. Dusia zmarła kilka miesięcy później, nie doczekawszy przeprowadzki, w samotności, na krańcach Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia. Miała 78 lat.
W taki sposób odchodzą ostatni mieszkańcy Czarnobyla. W opuszczonych wsiach na terenie czarnobylskiej strefy żyje ich jeszcze zaledwie kilku. Z pokorą przyjmują każdy dzień, są jak żywe pomniki wytrwałości i niezłomności ludzkiego ducha w obliczu ogromnych przeciwności losu. Niegdyś w cieniu reaktora, który zagrażał światu, a teraz w cieniu wojny toczą walkę o przetrwanie. Ich obecność w tych opuszczonych zakątkach strefy przypomina o przeszłości, która wciąż pozostaje żywa w ich duszach i chatach, gdzie czas zatrzymał się w dniu katastrofy.
———————————————————
Wcześniejsze reportaże z Czarnobyla i Fukushimy:
2023 – FUKUSHIMA DAIICHI TOUR
2023 – CZARNOBYL PODCZAS WOJNY
2022 – Z POMOCĄ ODCIĘTYM OD ŚWIATA
2021 – W LABIRYNCIE SARKOFAGU
2020 – UTRACONE DZIEDZICTWO
2020 – PAMIĄTKI CZARNOBYLSKIEJ KATASTROFY
2019 – NAD HORYZONTEM
2019 – SARKOFAG I NAJBARDZIEJ RADIOAKTYWNE MIEJSCA W CZARNOBYLU
2019 – FUKUSHIMA 8 LAT PO
2017 – ZAPOWIEDNIK – BIAŁORUSKA STREFA WYKLUCZENIA
2016 – FUKUSHIMA: DRUGI CZARNOBYL?
2015 – FUKUSHIMA
2015 – STREFA W 4K II
2015 – ZIMA W STREFIE
2014 – STREFA W 4K
2014 – POZA TURYSTYCZNYM SZLAKIEM 2
2013 – POZA TURYSTYCZNYM SZLAKIEM 1
2013 – ALONE IN THE ZONE 2 – KULISY
2013 – ALONE IN THE ZONE 2 – PREMIERA
2013 – DŁUGI WEEKEND W STREFIE
2012 – BOHATEROWIE NIEISTNIEJĄCEGO KRAJU
2011 – REAKTOR 4
2011 – MAŁE REAKTORY
2011 – ALONE IN THE ZONE 1 KULISY
2011 – ALONE IN THE ZONE 1 FILM
2010 – ALONE IN THE ZONE 1
2010 – DZIEŃ ZWYCIĘSTWA
2010 – CZARNOBYL TRZECIA WYPRAWA
2009 – CZARNOBYL EXPEDITION FILM
2009 – CZARNOBYL DRUGA WYPRAWA
2008 – CZARNOBYL – POCZĄTEK
Świetny reportaż oraz zdjęcia. Pozdrawiam
Brak słów by napisać jak wielką i fantastyczną robotę robisz. Zwłaszcza pokazując z jakim ogromnym poszanowaniem i empatią odnosisz się do wszystkich szczegółów, osób itp.
Tworzysz historię miejsc w których bywasz.
Jedno słowo – SZACUN !
Arkadiuszu, Twoje reportaże są niesamowite, ale jeszcze bardziej wspaniałe jest Twoje serducho i poświęcenie. Wzruszający materiał, dziękuję.
Panie Arkadiuszu, wspaniała robota. Wszystkiego dobrego❤️
Poruszające. Świetna robota.