Z POMOCĄ ODCIĘTYM OD ŚWIATA

Wrocławianie Arkadiusz Podniesiński i Maciej Nastaga jako pierwsi wolontariusze z zagranicy dowieźli pomoc humanitarną do Czarnobyla i okolic. Mieszkańcy czekali na nią ponad 40 dni.

Arkadiusz Podniesiński jest fotografem, filmowcem i założycielem stowarzyszenia Profuturum. Maciej Nastaga działa jako wolontariusz w fundacji Potrafię Pomóc. Od 24 lutego niemal ciągle są w Ukrainie, żeby pomagać. – A jeśli wracamy na chwilę do Wrocławia, to i tak jesteśmy tam myślami – mówią. Po kilku dniach od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji byli we Lwowie i okolicach – zawozili do polsko-ukraińskiej granicy uciekających przed wojną (łącznie ponad 300 osób) i zabierali z powrotem dary (można liczyć w tonach). Z czasem zaczęli dowozić pomoc tam, gdzie rzadziej ona dociera. Bliżej linii frontu. Pod koniec marca byli w Kijowie, akurat w czasie gdy ukraińskie wojsko wypychało Rosjan z obwodu kijowskiego. Celem ich ostatniej pomocowej podróży był Czarnobyl i jego okolice. Arkadiusz Podniesiński tylko czekał na moment, gdy będzie mógł dostarczyć tam pomoc. Od 15 lat jeździ do Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia i dokumentuje życie pod elektrownią, więc dobrze zna tamtejszych mieszkańców. – Kiedy przyjeżdżałem, dawali mi coś od siebie: czas i swoje opowieści – mówi. – Teraz mogliśmy się za to odwdzięczyć. Wrocławianie dowieźli im kilkanaście ton darów. Dotarli tam jako pierwsi zagraniczni wolontariusze od początku inwazji.

CZARNOBYL I OKOLICA PRZEZ 40 DNI ODCIĘTE OD ŚWIATA

Podniesiński opowiada, że przed rozpoczęciem wojny w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia – terenie leżącym w promieniu 30 km od elektrowni – mieszkało łącznie kilka tysięcy osób. Żyli tam głównie jej pracownicy i ok. 200 samosiołów. Tak są nazywani ludzie, którzy po katastrofie w 1986 r. i przymusowej ewakuacji pomimo zakazu wrócili do swoich domów.

Samosioły to dziś starsi, schorowani mieszkańcy. – Dla części z nich to już czwarta w życiu katastrofa – mówi Podniesiński. – Najpierw był wielki głód, później II wojna światowa, potem wypadek w elektrowni i ewakuacja, a teraz rosyjska inwazja. O tym, że się rozpoczęła, dowiedzieli się szybciej niż większość ludzi. Czarnobylska strefa leży bardzo blisko granicy z Białorusią, więc rakiety wystrzeliwane stamtąd 24 lutego na Kijów leciały tuż nad ich chatami. Rosyjscy najeźdźcy pojawili się tam tego samego dnia – zajęli elektrownię. Pisały o tym media na całym świecie. Pod koniec marca odnotowały fakt, że Rosjanie narazili się na promieniowanie, wykopując okopy w leżącym tuż obok Czerwonym Lesie, jednym z najbardziej skażonych terenów na świecie. Na czołówkach gazet pojawiła się też informacja, że 31 marca Ukraińcy wypchnęli stamtąd orków, bo tak nazywa się tam rosyjskich żołnierzy. Według ukraińskich służb część z nich trafiła do białoruskich szpitali z chorobami popromiennymi. O tym, że okolica była opisywana w gazetach, mieszkańcy strefy nie wiedzieli. Przez ponad 40 dni byli odcięci od świata. – Kiedy dotarliśmy, dopytywali, gdzie są teraz Rosjanie i co w zasadzie przez ten czas się wydarzyło – pamięta Podniesiński. Już kilka dni po wycofaniu się Rosjan jechał w swoim pikapie, wypełnionym lekami, przecierając pomocowy szlak do czarnobylskiej strefy. O tym, jak niełatwo tam dotrzeć, przekonał się Maciej Nastaga, który wyruszył busem z pomocą humanitarną niedługo później.

KRADZIEŻE I BEZSENSOWNE ZNISZCZENIA

Pokonanie ponad 500 km pomiędzy Lwowem, w którym był, a Czarnobylem, do którego miał dotrzeć, zajęło mu 21 godzin. – W drodze złamał mi się resor w busie. Był wieczór i zbliżała się godzina policyjna – opowiada Nastaga. – Miałem problem, żeby skontaktować się z Arkiem, do tego GPS wariował, a telefon i internet traciły zasięg. Jechałem dalej, aż samochód tak zakopał mi się w polu torfowym, że musiał go wyciągać czołg. Niedługo później, 3,5 km od miejsca docelowego, pojazd już na dobre utknął w koleinach wydrążonych przez czołgi i wojskowe samochody. – Był środek nocy i zastanawiałem się, co zrobić – mówi Nastaga. – Przez chwilę chciałem iść na piechotę, ale zrezygnowałem. Nie chciałem zostawiać darów w busie, no i to mogłaby być bardzo krótka podróż ze względu na miny. Spał więc w samochodzie. Rano pomogli mu się wydostać okoliczni mieszkańcy. Po rosyjskiej okupacji oprócz min pozostały tam wysadzone lub zaminowane mosty i sporo niewybuchów. Dotarcie w okolice Czarnobyla utrudniała też pogoda. Przez deszcz drogi były błotniste i grząskie.

CZARNOBYL ROZPRUTY PRZEZ ROSJAN

Wrocławianom udało się tam dojechać także dzięki znajomościom, które Arkadiusz Podniesiński nawiązał podczas wcześniejszych wyjazdów, i zaufaniu, które wtedy zdobył. Mówi, że w samej elektrowni rosyjskie wojsko nie narobiło szkód, ale rozgrabiło strefę. – Splądrowali biura administracji, ukradli sprzęt, jak procesory czy dyski twarde z komputerów. Nie oszczędzili też żadnego sklepu – wymienia. – Obrabowywali nawet samochody – wymontowali z nich deski rozdzielcze i koła. – Czarnobyl to puste miasto, rozprute przez Rosjan – dodaje Maciej Nastaga. – Chodziliśmy po biurowcach administracyjnych, oglądaliśmy, jak poniszczyli wszystko, co nie miało dla nich wartości.

Jak mówi, dla niego najważniejsi byli mieszkańcy wiosek, którym dowieźli pomoc. Dziękowali za to, że ich widzą. Modlili się, żeby byli bezpieczni i wrócili. Maciej Nastaga zapamiętał szczególnie jedną z kobiet. Opowiadała, jak przewróciła się ze strachu, słysząc przelatujące tuż nad jej głową samoloty. Nawet nie wie, jak długo leżała na zimnej ziemi. – Zostawiliśmy jej dary, ale zapytała, czy nie mamy przypadkiem chleba, bo nie jadła go od dawna. Arek oddał jej ostatni bochenek. Chyba nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak się z chleba cieszył – mówi Nastaga. Na jednym ze zdjęć, które zrobił Arkadiusz Podniesiński, widać, jak kobieta przytula chleb do policzka.

ŁODZIĄ DO WSI TEREMSI

– Takich poruszających scen było o wiele więcej. Ludzie byli głodni, wycieńczeni i przestraszeni. Płakali ze szczęścia i wzruszenia, że mają te podstawowe produkty – mówi Arkadiusz Podniesiński. Oprócz pikapa, którym kierował i busa, za którego kierownicą usiadł Maciej Nastaga, do czarnobylskiej strefy dojechał też samochód ciężarowy wypakowany pomocą humanitarną. Wrocławianie spędzili tam łącznie 10 dni, rozwożąc dary mieszkańcom okolicznych miejscowości. Do samego Czarnobyla dostarczyli kilkaset kilogramów produktów spożywczych i chemii gospodarczej.

Kilkadziesiąt kilogramów jedzenia zostawili we wsi Kupowate, w której żyje dziewięciu samosiołów. Żeby dotrzeć z darami do wsi Teremsi, trzeba było przeprowadzić niełatwą logistycznie operację. Most na Prypeci był zaminowany, więc jedyną możliwością, aby tam dotrzeć, była przeprawa rzeką. Trzeba było najpierw znaleźć łódkę, a gdy to się udało, również paliwa. Udało się je znaleźć dopiero w Kijowie. A później pokonał rzeką 32 km. W Teremsi żyje osiem osób. Nie miały kontaktu ze światem przez 45 dni.

LĘK PRZED JUTREM

Oprócz ruin, min i traumy rosyjscy najeźdźcy zostawili po sobie niepewność co do przyszłości. Od białoruskiej granicy do elektrowni jest zaledwie dwadzieścia kilka kilometrów. To odległość, którą można pokonać w niecałą godzinę. Wystarczyła, żeby mieszkańców poruszyła wieść, że Rosjanie znów gromadzą się na Białorusi i mogą zaraz zaatakować. Wrocławianie podchodzili do tych informacji z dystansem. Wszystko wyglądało „normalnie” w wojennej nomenklaturze, czyli wszędzie byli po prostu żołnierze i checkpointy. Ale z czasem zaczęli widzieć nowe oddziały wojsk, kolejne okopy i umocnienia. Nad głowami zaczęły przelatywać samoloty. – Jeden Ukrainiec powiedział nam w końcu: „Dzisiaj wyjeżdżacie”. Naciskaliśmy, że może wyjedziemy jutro. Odpowiedział: „Nie ma jutra, jest dzisiaj” – opowiada Maciej Nastaga. – Wiedział, że jeśli Rosjanie tu wejdą, to raczej ręki nam nie podadzą. A nawet jeśli zostawią nas przy życiu, to spędzimy tam sporo czasu, będziemy na głowach innych ludzi. I nie będziemy mogli dalej pomagać. – Nadal jest wiele wsi, które tego potrzebują, także poza strefą czarnobylską – mówią. – Trzeba tym ludziom pomóc. Choćby znów płynąć do nich łodzią.

Karolina Kijek – Gazeta Wyborcza

Krótki film z akcji pomocowej w Czarnobylu:

Krótki film z akcji pomocowej w Zaporożu:

JEŚLI CHCIAŁBYŚ NAM POMÓC TO WIĘCEJ INFORMACJI ZNAJDZIESZ TUTAJ

—————————————————————————-

Wcześniejsze reportaże z Czarnobyla i Fukushimy:

2021 – W LABIRYNCIE SARKOFAGU
2020 – UTRACONE DZIEDZICTWO
2020 – PAMIĄTKI CZARNOBYLSKIEJ KATASTROFY
2019 – NAD HORYZONTEM
2019 – SARKOFAG I NAJBARDZIEJ RADIOAKTYWNE MIEJSCA W CZARNOBYLU
2019 – FUKUSHIMA 8 LAT PO
2017 – ZAPOWIEDNIK – BIAŁORUSKA STREFA WYKLUCZENIA
2016 – FUKUSHIMA: DRUGI CZARNOBYL?
2015 – FUKUSHIMA
2015 – STREFA W 4K II
2015 – ZIMA W STREFIE
2014 – STREFA W 4K
2014 – POZA TURYSTYCZNYM SZLAKIEM 2
2013 – POZA TURYSTYCZNYM SZLAKIEM 1
2013 – ALONE IN THE ZONE 2 – KULISY
2013 – ALONE IN THE ZONE 2 – PREMIERA
2013 – DŁUGI WEEKEND W STREFIE
2012 – BOHATEROWIE NIEISTNIEJĄCEGO KRAJU
2011 – REAKTOR 4
2011 – MAŁE REAKTORY
2011 – ALONE IN THE ZONE 1 KULISY
2011 – ALONE IN THE ZONE 1 FILM
2010 – ALONE IN THE ZONE 1
2010 – DZIEŃ ZWYCIĘSTWA
2010 – CZARNOBYL TRZECIA WYPRAWA
2009 – CZARNOBYL EXPEDITION FILM
2009 – CZARNOBYL DRUGA WYPRAWA
2008 – CZARNOBYL – POCZĄTEK

Skomentowano 6 razy

  1. Jak zwykle artykuł na bardzo wysokim poziomie, a Wasze poświęcenie i bezinteresowność to przysłowiowa wisienka na torcie. Brawo!

  2. Napromieniowani z Krystianem Machnikiem na czele są pierwsi, ale w kłamaniu. My dostarczyliśmy tam pomoc humanitarną jako pierwsi na świecie, już kilka dni po opuszczeniu jej przez rosjan, a konkretnie 7 kwietnia 2022 r., a Machnik kilka miesięcy później. Niestety, na ich profilu na FB wszystkie komentarze osób, które wypominają im kłamstwo są celowo usuwane, a komentujący blokowani (ja również). Stąd większość użytkowników na ich profilu nie jest świadoma prawdy i kłamstw Machnika. Nie pierwszy i nie ostatni raz.

    Tu zaczynają się nasze relacje na FB: https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid021ad3CigWB2vCjroaRNouYeE3ruDsVuthPqF5x9jw3kTzq4gzk3GDodW8VAknYWPDl&id=1769846923

    Tu pełna treść artykułu: http://83.13.188.77:5010/sharing/Qb12lslgl

    A tu link do Gazety – https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,28344042,przeplynal-lodzia-32-km-zeby-dotrzec-z-pomoca-do-wioski-pod.html

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *